Ćwilin

    Beskid Wyspowy leży pomiędzy Kotliną Sądecką a Doliną Raby. Góry w tej części nie tworzą łańcuchów. Odosobnione szczyty sięgają 1170m n.p.m. (Mogielica) a wiele z nich wyróżnia się dużą wybitnością i stromymi, bardzo spadzistymi stokami. 

Najwyższym szczytem jest Mogielica, ale to na Ćwilinie, jak głosi legenda, Kazimierz Sosnowski zobaczył rankiem szczyty wyłaniające się  z morza mgieł niczym wyspy - stąd nazwa Beskid Wyspowy. Sosnowski w swoich pracach używał jednak określeń Gorce Limanowski, Beskid Limanowsko-Myślenicki, a samą nazwę Beskid Wyspowy promował profesor UJ Ludomir Sawicki.

Wybór padł na trasę z przełęczy Gruszowiec. Parkujemy przy kultowym barze “Pod Cyckiem”, niestety przez obostrzenia nie dane nam jest zakosztować tutejszych potraw. Krótki spacer przy drodze i zaczyna się niebieski szlak. Mimo, że trasa krótka (trochę ponad 2 km) to trafiliśmy na trudne warunki - 30 cm świeżego śniegu i strome zbocze, a pod spodem lód. Bez raczków nie ma mowy o zdobyciu szczytu. Również nie dane nam było podziwiać wspaniałych widoków - mgła i gęsto padający śnieg skutecznie ograniczały widoczność.  Przed silnym wiatrem przez prawie całą drogę chroniły drzewa, ale na górze dał się nam we znaki i nie można było nawet spokojnie napić się herbaty. Ćwilin nie był zbyt gościnny podczas pierwszej wizyty, ale na pewno wrócimy tu latem. Może przy okazji wyprawy na Mogielicę, jak będzie czas i możliwość odwiedzenia słynnego “Cycka”.
















Komentarze

Popularne posty