Babia Góra - reaktywacja


    Prognozy nie były łaskawe - deszcz około południa, po czternastej możliwe burze. Na szczęście nie zapowiadali zamieci. Wstaliśmy zatem rano o trzeciej. Czego człowiek nie zrobi, żeby wybrać się w ukochane góry... Puste drogi przekonały mnie do godziny wyjazdu i chyba ta pora wyjazdu na stałe wpisze się w nasze plany. Około godziny 5:45 Babia ukazała nam się w całej okazałości. 


Wyruszamy po 6 rano, czerwonym szlakiem z Krowiarek. Droga jest fantastycznie stroma, skrzydeł dodaje nam widok czystego nieba i promienie słońca ogrzewające plecy. Idziemy upojeni pogodą i zapachem lasu, bez pośpiechu, ciesząc się naturą. Pół godzinki i Sokolica. Panorama zapiera dech. Co prawda widoczność nie należy do najlepszych, bo mgły w oddali jeszcze nie opadły, ale ogrom przestrzeni raduje serce. Mijamy Kępę i Gówniak. Gdzieniegdzie leży jeszcze śnieg. Jest cudownie. Piętnaście minut przed ósmą wchodzimy na Diablak. W oddali zbierają się chmury. Można podziwiać w całej okazałości jak tworzą się burzowe cumulonimbusy - majestatyczne i wysokie niczym wieżowce. Z dołu nie wyglądają tak imponująco. Na szczycie spotykamy hikera z Piotrkowa Trybunalskiego. Po drodze minęliśmy może z pięć osób wracających ze wschodu słońca. Spodziewałem się tłumów, a tu kolejna miła niespodzianka. 

Piętnaście po dziewiątej jesteśmy na Małej Babiej - pogoda cudowna, czasu dużo. Teraz ludzi coraz więcej, schodzimy w kierunku Markowych Szczawin. Trzeba użyć raczków, miejscami szlak jest bardzo oblodzony i przy tym stromy. O dziesiątej jesteśmy w schronisku. Wita nas, jakże kontrastowo do szczytu Babiej, tłum ludzi. Pół godziny przerwy na wyśmienitą kwaśnicę i kawę z szarlotką. Najsmaczniejszy posiłek jaki jadłem w tym roku w górach. Na pewno zatrzymam się tutaj na noc przy okazji planowanego GSB. Szybki marsz niebieskim, po drodze jeszcze przystanek nad Mokrym Stawkiem i o wpół do dwunastej docieramy do Krowiarek. Kupujemy bilety, bo rano było jeszcze nieczynne i płacimy za parking. Aut tyle, że miejsc parkingowych brak, więc czym prędzej zwalniamy nasze dla potrzebujących. Nad głowami ciemne chmury i zaczyna kropić, Babia żegna nas łzami - zupełnie bez powodu, przecież wrócimy tu nie raz. 























































Komentarze

Popularne posty