Rysianka przez Pilsko
Wyruszyliśmy z Sopotni Wielkiej, auto można zostawić na udostępnionym dla turystów prywatnym parkingu. Droga przez las rozjechana przez traktory, ale po kilku kilometrach wszechobecne błoto przestało przeszkadzać. W porannej ustępującej mgle las wyglądał tajemniczo i magicznie. Eli udało się znaleźć pierwszego w tym roku koźlarza czerwonego. W schronisku na Miziance pusto, kilku zaledwie robotników sezonowych.
Mozolną wspinaczkę na szczyt Pilska wynagrodziły nam cudowne panoramy. Niestety aura zaczęła się psuć i trzeba było schodzić. Najpierw deszcz, potem grad a na końcu śnieg - zima nie chciała ustąpić. W okolicach Rysianki zaczęła klarować się pogoda. Schronisko jak zwykle było pełne, ale udało nam się znaleźć miejsce na odpoczynek i zimne piwo. Po wyjściu ze schroniska przywitało nas słońce, które towarzyszyło nam już do samej Sopotni. Nadmienię, że samo zejście czarnym szlakiem jest strome, kamieniste i nie należy do najprzyjemniejszych.















































Komentarze
Prześlij komentarz