Plitwickie Jeziora

 


Dzisiaj nietypowo trochę. Nie jestem fanem podróżowania i do niedawna moją ulubioną formą zwiedzania różnych, czasem egzotycznych miejsc były gry MMORPG. Będąc w Chorwacji, jakiś czas temu miałem okazję odwiedzić Park Narodowy Jezior Plitwickich. Ileż miałem okazji się naczytać i nasłuchać od znajomych "achów" i "ochów" na temat tego miejsca, koloru wody, kaskad.
Nie nasłuchałem się natomiast o tłumach ludzi, którzy tam krzyczą, skaczą, przepychają się i robią różne inne dziwne rzeczy, bo... bo mogą. Ponoć rocznie półtora miliona turystów płaci 180-300kn za możliwość pochodzenia w tłumie dookoła jezior i zrobienia sobie pamiątkowej fotki na facebooka, no bo przecież każdy kto jeździ na Chorwacje musi obowiązkowo nawiedzić Plitvice. Musi - a guzik. Niby egzotycznie, ładnie i dziko, ale... tłoczniej niż nad Morskim Okiem w lipcu. Ciągle ktoś potrąca, ciśnie, kaszle. Kolor wody - no ciekawy. Tylko jakoś cały czas mam w głowie piękne stawy w Tatrach, tamtejsze wodospady, lasy i ciszę, której tu bardzo brakuje. Wiem, wiem, to miejsce ma inny charakter, ale przecież to Park Narodowy - obszar, gdzie szanuje się przyrodę, jakoś tego nie czuję. Ale przecież mam prawo. Pływanie "statkiem" też nie jest dla mnie żadną atrakcją. Ot zwykła balia sunąca po tafli wody. Cóż mogę rzec - miejsce może urokliwe, ale raczej tu nie wrócę. Nie będę też jak leming zachwycał się krajobrazem. Dla mnie to taki trochę większy Gródek - tłoczny i hałaśliwy. Jak ktoś ma zbędne 300 kun to może się wybrać na cały dzień, w sezonie. Jak chce zaoszczędzić to po szesnastej bilet kosztuje 200. Czy warto? Ludzie na szczęście są różni, więc nie odpowiem na to pytanie.

Komentarze

Popularne posty