Nowy Rok - nowe wyzwania
Za Sokolicą już prawie płasko, bez zadyszki, lekko niczym rusałka. Powyżej kosówki mogliśmy podziwiać Tatry w całej okazałości. Chyba pierwszy raz miałem taką widoczność. Powietrze było krystalicznie czyste. Przynajmniej do pewnego momentu.
A na szczycie toast. Za nowe pomysły, nowe projekty, nowe wyzwania. Miniony 2022, przynajmniej dla mnie, odmienił całkowicie podejście do biegania. Przed marcem uważałem, że ta forma spędzania czasu, mówiąc delikatnie, nie jest odpowiednia dla zdrowego psychicznie osobnika. Przygotowując się do MSB, stwierdziłem, że warto trochę się pomęczyć i pobiegać. Jak to zwykle bywa w moim ciężkim przypadku, zacząłem zgłębiać temat, czytać, oglądać, interesować się. Poza tym nie będę ukrywał, że ku górom skierował mnie tak naprawdę film Romka Ficka o GSB, no i temat ultra wrócił rykoszetem. Przeszedłem Mały Beskidzki, ale sympatia do biegowych wycieczek pozostała. I nawet teraz, pisząc ten tekst, z opóźnieniem, leżąc w łóżku, chory na zapalenie oskrzeli i płuc, nie mogę się doczekać kiedy w końcu będę mógł założyć biegowe buty i zanurzyć się w zapomnieniu na szlaku.
W czerwcu planuję w końcu przejść GSB, i to chyba będzie ostatnia tego typu wyprawa. Chcę całkowicie poświęcić się ultramaratonom. W planach jednodniowa wycieczka po schroniskach w Tatrach. Miesiąc choroby pewnie zweryfikuje wszystko, ale ufam, że mięśnie pamiętają i szybko wrócę do formy. Póki co mam zadyszkę w drodze do kuchni. Czas pokaże.




























Komentarze
Prześlij komentarz